sobota, 21 kwietnia 2007

w Jeszkowicach

"daleko tak daleko daleko tak, czasami jednak blisko tak..." (sł. Muniek)

pojechaliśmy na KChAMskiego grilla do Agnieszki - dyrygentki (bo ona już ma doktorat)... niby też mieszkają pod Wrocławiem, ale 40 km w jedną stronę (bo po drugiej stronie Wrocławia)... drogę jeszcze średnio pamiętałem, bo swego czasu woziłem stamtąd codziennie p. Józka - autora naszego kominka...

"widać, że ćwiczyłem?"
(zdj. by Daga, bo my zapomnieliśmy aparatu - wyjątkowo :( )

fajnie było bardzo dość, tyle cioć, że na chwilę zapomniałem, że mam dziecko... zaprezentowałem najnowszy repertuar (czołówki z "Braci Koala", "Bawmy się, Sezamku", "Świat Elmo", "Listonosz Pat" i resztę, którą słychać kilka razy /dzień w MiniMini)... tak się rozegrałem, że nagle widzę kątem oka, mój syn przebiega obok !?@!?? ... nie, to tylko koleżanka Amelia też na pomarańczowo ubrana... ufff... niby dużo nie pograliśmy, ale wybawiłem się za wszechczasy... nagle zrobiło się ciemno i 3a było wracać... oficjalanie podziękowaliśmy i pogratulowaliśmy... i homeward bound

Brak komentarzy: