poniedziałek, 24 marca 2008


Posted by Picasa

WIELKANOC 2008

Tegoroczna Wielkanoc w Raciborzu na Dąbrowskiego 18 święcila się niestety bez Bartoszka i jego rodziców. W zimowej aurze spędzali Oni święta u dziadków w Policznie. Było i wesele !! W Raciborzu po słonecznej i ciepłej Wielkiej Niedzieli Lany Poniedziałek sypną obfitym śniegiem i zrobiło się tak jak w całej Polsce. Od jutra zwykłe dni i normalna wiosna ???

poniedziałek, 10 marca 2008

w oczekiwaniu na Google Health w Polsce (jeszcze z 20 lat?)

umówiłem się z panią lek. na kontrolę dziś po godzinach, bo już w PT nie było miejsc... przyszedłem na umówiona 13:30 (oficjalnie do 13:00 przyjmuje), a tam 6 osób w kolejce... spróbuję jutro...

za to inny sukces... rano zadzwoniłem do RTG (z 30min. szukania nr... w końcu podali mi go w innej wrocławskiej radiologii...) i po standardowym tekście "za 2 tyg. miało być", jak przypomniałem, że napisane było "Pilne!", okazało się, że o 13" będzie czekało opisane:



"Zdjęcie asymetryczne. Ocena utrudniona.

Pojedyncze zagęszczenia pasmowato-siateczkowate w lewym dolnym polu płucnym w łączności z obrazem klinicznym mogą odpowiadać zapaleniu - wskazane wykonanie zdjęcia kontrolnego klatki piersiowej.

Innych zmian w polach płucnych nie wykazano.

Cień środkowy w granicach normy."


czyli dobrze mi wysłuchała, że coś tam pod lewą pachą mam...

ale jak mi każe jeszcze jedno zdjęcie zrobić, to może niedługo będę z X-Men ratował świat :)


BTW: specjalnie nie usunąłem danych os. ze zdjęcia (tylko rozmazałem nazwisko lek.).. nie boję się cyberprzestępców (może to źle) - profil w n-k też mam otwarty - świadomie...


BTW2: co prawda zdjęcie na CD (bo pewnie jak ktoś przeliczył koszty klisza vs dysk, to nawet decydent zrozumiał... oszczędność - nie technologię :), ale załączony programik, to śmiech... każda darmowa przeglądarka ma 20x więcej opcji...

i może bym się nie przyczepił, ale jeśli zdjęcie da się obejrzeć tylko w oryginalnej rozdzielczości (na standardowym ekranie widać max 2 żebra) lub dopasowane do ekranu (nie widać szczegółów) i nie ma żadnego pośredniego widoku (pomniejszenia)... to to chyba nie jest aplikacja do analizy zdjęć, a co najwyżej konwerter (bo format zdjęcia jakiś nieznany - nieskompresowany - pewnie opatentowany i autor od każdego rentgena kasę kosi.... ale to i tak tańsze niż celuloid... )


(GGLanie)

no rzeczywiście jakiś włoski producent, ale aplikacja z 2005... pewnie dostarczona jako bonus do aparatu... teraz to Francuzi odkupili > http://dicom.online.fr/ ?

piątek, 7 marca 2008

okiem chorego ignoranta

w czwartym tygodniu uporczywego kaszlu po nawrocie gorączki postanowiłem pójść 2-gi raz do przychodni (po 2 tyg.)...
zadzwoniłem na rejestrację na Borowską i szczena mi opadła, bo odebrali... ale miejsc do PN nie ma...
nic to - pojechałem... kolejka do rejestracji była wyjątkowo krótka (nie więcej niż 10os.)... wcześniej też byłem ale zrezygnowałem, gdy zobaczyłem kolejkę dookoła pomieszczenia (a to duuuże pomieszczenie)
czekając w kolejce zdążyłem sobie obejrzeć 4 komputery na rejestracji - wszystkie wyłączone -> słusznie, skoro tyle roboty, że nie ma czasu w pasjansa zagrać... jak jedna z pań przez kilkadziesiąt sekund wertowała zeszyt rejestracji, to chciałem zapytać: "po co tu stoją te komputery?", ale odpowiedź wydała mi się oczywista: "puste biurka by głupio wyglądały :("

no nic, okłamałem w rejestracji, że p. lekarz zgodziła się przyjąć mnie bez rejestracji, wziąłem kartę i zawlokłem swoje zwłoki pod gabinet... zrobiłem głupio, bo myślałem, że jak poprzednio (choć wtedy rzeczywiście spytałem czy mnie przyjmie - ale musiałem 2 razy stać w kolejce do rejestracji) poczekam w kolejce i wejdę ostatni (2 osoby czekały)...
tylko, że gdy 2-ga osoba weszła pojawiły się kolejne - wyjątkowo pilnujące swojej godziny wejścia... wszedłem więc z pierwszą osobą, która przyszła po mnie i nakłamałem (grając bardziej chorego niż byłem - choć byłem dość*), że miałem przyjść na kontrolę, ale chyba nie dziś tylko wczoraj - że "mi się pomyliło"... w sumie to miałem przyjść, ale 2 tyg. temu (jak mi się pogorszy)...
pani lek. bardzo chciała się mnie pozbyć (trochę mnie może wyczuła), ale wtedy zapytałem (i tu uwaga - najważniejsza lekcja): "a który szpital ma dziś ostry dyżur?"... przyjęto mnie po tej osobie, z którą wszedłem...

mam podejrzenie zapalenia płuc - pani lek. wysłała mnie od razu na rentgena (napisała na skierowaniu "Pilne!") -
po aptece zacząłem szukać pana od X-ray... na każdym skrzyżowaniu wysiały strzałki - to trzeba im przyznać - ale i tak ndst z HCI (Hospital-Client-Interaction :), por. HCI) - strzałki opisane były głównie skrótami... akurat skojarzyłem, że ja szukam RTG... ale w którymś korytarzu było rozwidlenie na RTG i RTG ambulatoryjne... osoba postronna powiedziała mi wcześniej, że są 2: szpitalne i "przychodniowe"... nie wiedząc do znaczy ambulatorium - jak to zawsze Aga przewiduje - poszedłem nie tam gdzie trzeba... nadrobiłem kilkaset metrów korytarza (a nie byłem specjalnie zdolny do biegania)

przyjęli mnie wyjątkowo szybko (a może dłuższą chwilę na korytarzu przespałem - wziąłem na sucho Febrisan - da się! - no może wlałem do saszetki trochę wody, ale po wypiciu została jeszcze połówka suchego proszku :) pomimo, że panie fotografki same robią rejestrację - dobrze, że nie muszą obsługiwać kasy fiskalnej :-|

główna pani fotograf powiedziała, że za duży jestem... wymyśliłem, że "może uklęknę?" - "OK"...
potem plułem sobie w zarost, że wyznając winy nie uprzedziłem p. fotograf, że jeśli mogę mieć wybór, to chcę być Rosomakiem (ale tym z X-Men)...
pstryk i pani mówi, że zdjęcie będzie za 2 tyg. - wiem, że to nie polaroid, ale ja mam za 3 dni mieć kontrolę - to po co przyjdę?...

zakład fotograficzny opuściłem w pośpiechu, bo przypomniało mi się, że stanąłem za znakiem zakazu parkowania (z tabliczką "odholowujemy") - 20 samochodów tam stało, a ja dojrzałem tam miejsce... bo w ogóle zaparkować przed przychodnią to można swobodnie tylko chyba w nocy... po prostu jak wszyscy biedni, polscy studenci medycyny przyjechali na zajęcia samochodami, to więcej miejsc już nie ma...
w każdym razie nie odholowali mnie (musieliby najpierw 5 innych aut, stojących bliżej skrzyżowania, żeby się do mnie dostać... no ale bałem się tego, bo to już 3-cia godzina mijała jak tam stałem...)

na koniec kilka refleksji, które zaświtały mi w oczekiwaniu (miałem na tel. tylko 1 odcinek Monty Python'a - i to już trochę obejrzany - szybko się skończył :( ):
  • płacę chorobowe w ZUSie o wiele większe niż bym zapłacił lekarzowi prywatnie (bo nie często choruję)
  • nie mogę się, jak nagle zachoruję, zarejestrować na wcześniej niż za 3 dni
  • muszę kłamać, łamać przepisy (i kraść?) żeby dostać receptę na antybiotyk - bo tylko o to mi chodziło... wcześniej dostałem jakieś "zioła", więc trochę podjadałem antybiotyk Adze
  • jak się zarejestruję, to i tak muszę się wpychać/czekać w kolejce, bo nigdy nie jest na czas
bottom line: nasz System Opieki Chorowitej jest kryminogenny nie tylko dla lekarzy (i pielęgniarek w wesołych, białych miasteczkach?) ale także dla doświadczonych pacjentów... dla niedoświadczonych pewnie też, bo nawet nie wiedzą co czynią...

rzeczywiście na Polski SOCh jest od lat tylko jeden sposób: nie chorować...
a moje składki ZUS niech wykorzystują do leczenia moich wrogów :)

*) strasznie kaszlałem, miałem gorączkę i łamało mnie w kościach