wtorek, 23 czerwca 2009

The Wrestler (2008) vs Cobain

The Wrestler chcąc podkreślić swoją alienację typu "to nie jest" świat "dla ludzi starych", słysząc w barze Round and Round, przeprowadził z podstarzałą striptizerką następujący dialog:

"- Cholera. Teraz już takich nie piszą. Pieprzone lata 80. Najlepsze gówno wszech czasów. - Jasne, człowieku. Guns'n'Roses... - The Crue... Def Lep. Potem pojawiła się ta ciota Cobain i wszystko zniszczyła. Jakby było coś złego w dobrej zabawie. Nienawidzę pieprzonych lat 90. - Lata 90. były do bani. - Lata 90. były do dupy."

pierwszy raz słyszałem, żeby ktoś rozdzielił 8 i 9 dekadę stylami twardej muzyki gitarowej... mi się zawsze kojarzyły 80. z plastikowym brzmieniem pierwszych Casio i innych syntezowanych dźwięków... z drugiej strony w połowie 80. mamy: The Joshua Tree, A Kind of Magic, Brothers in Arms... to pewnie dlatego, że tych albumów słuchałem w latach 90. (jak poznałem co dobre) i nie umiejscawiam ich obok tych plastikowych brzmień... z resztą to są albumy ponadczasowe, nie wzruszone aktualną modą... U2, Queen, Dire Straits i in. dąrzyli do brzmień tych albumów sukcesywnie od lat 70. nie zważając na chwilowe trendy...
wracając do cytatu: The Crue - pierwsze słyszę, ale G n'R i Def Leppard to zespoły, które wg mnie najlepsze albumy wydały w latach 90. G n'R obiektywnie, bo Use Your Illusion; DefLep Adrenalize, może dlatego, że wtedy zacząłem słuchać...
no a Axl tak samo mi się kojarzy z kraciastą koszulą, jak i Kurt... nie będę się dalej rozwodził, bo mógłbym godzinami, a scenarzyście chodziło tylko o to, żeby pokazać jak bohaterowe ugrzęźli w 80. i nie potrafią ewoluować... ale to ciekawe, że aby to osiągnąć przyjął taki punkt podziału dekad...

środa, 10 czerwca 2009

Monsters vs Aliens (czy DreamWorks vs Pixar?)

Monsters vs. Aliens (2009) - dosyć trywialny scenariusz, ale b.dobre gagi np.:
  • astma koleżanki
  • prezydent (myli melodię z Bliskich spotkań... (1977)
  • identyfikacja przy wejściu (wchodzą jakby wychodzili z kibla)
  • przycisk do kawy
  • wypadające oko BOBa
  • śmiech dr House'a u karalucha (czy odwrotnie)
  • inteligencja klonów
generalnie DreamWorks chyba jest u mnie obecnie wyżej niż Pixar po WALL-E'm (2008), który też miał fajne gagi (wizja ludzi w przyszłości), choć w całości trochę przynudzał... zwłaszcza, że (pomijając Madagascar: Escape 2 Africa (2008)) wcześniej był świetny Kung Fu Panda (2008)

ten ranking zaktualizuję za rok jak Pixar zrobi 3-cią Toy Story, a DreamWorks 4-tego Shreka

2009.06.20: zapomniałem o Up - po obejrzeniu (co prawda nie w 3D) stwierdzam, że... poczekam z aktualizacją j/w