poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Then She Found Me


pogmatwane losy ludzkie...


Faktem jest, że po Helen Hunt spodziewałam się więcej...czekałam, że jej (wyreżyserowane przez nią) filmy będą mocne...poruszające...mające wpływ...

A tu prawie zwykły film obyczajowy...no ale „prawie” wiele zmienia...

Szczerze polecam, mile spędziłam czas, w porównaniu do 25 poprzedzających ten film seansów...Już ta subiektywne statystyka każe mi wystawić temu obrazowi dużego plusa.

Brak komentarzy: