wtorek, 19 lutego 2008
02.02.2008 OSTATKI W MILÓWCE
Oj była zabawa z iście góralskim zacięciem. Nawet deszcz nie zdołał przepędzić rozbawionych, rozśpiewanych tłumów kolędników, zespołów ludowych i widzów-gapiów. Nas jednak zmusił do powrotu, przemoczeni do suchej nitki, jakby wyciągnięci z Soły z żalem opuszczaliśmy wciąż trwający festyn , którego odgłosy jeszcze długo nam towarzyszyły - niosąc się w mokrym powietrzu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz